niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 8 cz.1 - Cisza przed burzą

Rozdział na podstawie filmu ,,Uprowadzona’’

Miałam jeden cel. Wydostać się z ramion tego bipolarnego chłopaka, który powoli zaczynał zasypiać. Przez ten czas musiałam wymyśleć plan ,, ucieczki ’’. Mimo, że w jego ramionach czułam się bezpieczna, nie chciałam spać z nim w jednym łóżku. Jestem dziewczyną, która zawsze dotrzyma swego i żaden facet mi tego nie zniszczy.
Czekałam aż uśnie.  Po kilku minutach stwierdziłam, że na mnie już pora. Zaczęłam się gramolić, aby rozluźnić ramiona Harry’ego.  Podniosłam jego ramię, po czym wyszłam z ucisku. Żeby Harry nie wyczuł, że mnie nie ma, wsadziłam poduszkę w jego silne ręce.
- Dobranoc Harry! –Szepnęłam mu do ucha
Zadowolona z siebie poszłam do swojego łóżeczka. Ułożyłam się wygodnie i zasnęłam…
Następnego dnia obudziłam się … w ramionach Harry’ ego? Daje głowę uciąć, że zasnęłam w łóżku, to, jakim cudem znalazłam się w łóżku bruneta. Próbowałam się wydostać, ale byłam jak w klatce bez wyjścia. Wierciłam się dopóki nie zabrakło mi sił. Wszystko na marne, Harry ani drgnął. Kiedy myślałam, że już wszystko stracone, zaczął się budzić.
- Dzień dobry, skarbie. Jak się spało? – powiedział uśmiechając się
- To ty mi powiedz! Jak ja się tu znalazłam?
- Spokojnie, przeniosłem cię, kiedy zauważyłem, że uciekłaś.
- A po kiego to zrobiłeś!
- Bo tak. – mruknął obojętnie
- Masz zmiany nastroju jak kobieta w ciąży!
- Kobietą w ciąży to ty zaraz możesz być!
Wściekł się moim wcześniejszym komentarzem, wyszedł z pokoju trzaskając za sobą drzwi. Zażenowana sytuacją usiadłam na łóżku, łokciami obierając się o kolana. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Wstałam, złapałam za niego, podniosłam na wysokość moich oczu. Kiedy zobaczyłam, że dzwoni Amanda, szybko przejechałam palcem po zielonej słuchawce. Przyłożyłam do ucha i czekałam na głos Amandy.
- Halo? – zaczęła
- Hejka, nie jestem w najlepszym nastroju, znowu kłótnia z Harry’m. Sama rozumiesz.
- To akurat się trochę rozluźnisz. Moi rodzice wyjechali na kilka dni, mam chatę wolną. Może byś wpadła do mnie na noc? – zaproponowała radośnie Amanda
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Pamiętasz jak skończył się ostatni wypad do ciebie?
- Tak, ale to się nie powtórzy. Nie będziemy nic robić nie dozwolonego. Będziemy siedzieć w zamkniętym domu i obżerać się lodami. Proszę zgódź się, nie chcę mi się samej siedzieć w pustym domu.
- Może masz rację… Powinnam się rozluźnić. To o której mam przyjść?
- Cieszę się, że się zgodziłaś. Przyjdź o 18.00 i ani minuty spóźnienia! – zaśmiała się
- Ok. Do zobaczenia. – powiedziałam i się rozłączyłam

* * *

Ponieważ była już 17.00 powoli zaczęłam się pakować. Wyciągnęłam torbę i spakowałam piżamę i kilka innych rzeczy.  Gotowa do wyjścia powoli schodziłam po schodach.
- Idę na noc do Amandy. Wrócę kiedyś! – krzyknęłam do bruneta, który za pewnie siedział w salonie i oglądał telewizję
- Co mnie to! Cicho bądź, bo teraz jest najlepszy moment. – odkrzyknął
Otworzyłam drzwi i wolnym krokiem zmierzałam ku mieszkaniu Amandy.

Narrator, krzaki koło mieszkania Amandy

Dwóch mężczyzn siedziało w krzakach, obserwując dom Amandy dostrzegli drobną brunetką wchodzącą do mieszkania.
- Są dwie. Jeszcze lepiej. Zaczekamy jeszcze chwilę i zaatakujemy. – powiedział jeden
- Wiem… Ale kasy zarobimy! – odpowiedział drugi

Perspektywa Nicole

Gdy wchodziłam na schody, czułam kogoś wzrok na sobie, ale się nie odwracałam. Bałam się, że kogoś zauważę i zemdleje. Podniosłam rękę i zaczęłam pukać. Po chwili otworzyła mi Amanda. Przywitała mnie czułym uściskiem i wpuściła do środka.

* * *

Tak jak mówiła Amanda, siedziałyśmy w jej pokoju i jadłyśmy lody. Nagle usłyszałyśmy trzask otwierających się.
- Przecież rodziców nie ma. Pójdę zobaczyć kto to. – przestraszona Amanda ruszyła w stronę drzwi

Perspektywa Amanda

Strach zawładnął całym moim ciałem. Nie miałam nad tym kontroli. Zaczęłam schodzić po schodach. Usłyszałam kroki, przestraszona jeszcze bardziej schodziłam na dół. Otworzyłam drzwi i ujrzałam dwóch mężczyzn, którzy zacięcie czegoś szukali. Zaczęłam krzyczeć jak najgłośniej umiałam, chciałam żeby Nicole słyszała i uciekła. Jeden z nich mnie złapał i wziął na ręce. Wyprowadził mnie z budynku i wsadził do bagażnika. Miałam tylko pytanie. Dlaczego został ten drugi?

Perspektywa Nicole

Kiedy usłyszałam krzyk Amandy wszystko stało się jasne. Miała nie zapowiedzianego gościa. Przeraziłam się. Pobiegłam do łazienki, wyciągnęłam z kieszeni telefon. Szybko wybrałam numer Harry’ego. Pip, pip, pip. Cholera! Nie odbiera. Zostawiłam mu wiadomość. Nie widziałam co mam robić. Nigdy bym nie pomyślała, że może mi się coś takiego stać. Usłyszałam głos mężczyzny.
- Gdzie jesteś? I tak cię znajdę. Stąd nie ma odwrotu!
Zaczęłam panikować. Spojrzałam przez okno. Za wysoko. Połamałam bym się, albo jeszcze gorzej. Ale co z tego, skoro i tak umrę. Przecież mnie porwą, zgwałcą, zabiją i wyrzucą na śmietnik.
Klamka zaczęła się ruszać. Powoli odpadała. Nie miałam szans. Mężczyzna wszedł do środka.
- Tu jesteś! – krzyknął do mnie
Podszedł i wziął mnie na ręce uniemożliwiając jakąkolwiek ucieczkę. Wyszedł z budynku i wrzucił do bagażnika, w którym siedziała także Amanda. Płakała. Serce bolało mnie jeszcze bardziej. Uroniłam kilka łez. Koniec mojej wolności.
Jechaliśmy przez dłuższą chwilę. Amanda nie przestawała płakać. Ja nie chciałam płakać, bo wtedy pokazałabym im, że moją nad nami kontrolę, że się boję. To była prawda, ale nie chciałam tego nikomu mówić. Wolałam, żeby to pozostało tylko dla mnie. Miałam gorszy problem – byłam porwana. Miałam wyrzuty sumienia, że poszłam do Amandy. Nie! Wtedy Amanda byłaby sama, a to byłoby jeszcze gorsze. Samochód się zatrzymał.
Bagażnik otworzyło dwóch mężczyzn, nie, oni nie byli jeszcze dojrzali. Mieli po jakieś 24 lata. Gdyby nie byli moimi porywaczami powiedziałbym, że są przystojni. Nicole, co ty!
Ponownie nas wzięli i zanieśli do jakiegoś domu. Otworzyli i wzięli nas do pokoju, następnie przywiązali nasze ręce do krzesła. Lina tak bardzo wbijała mi się w dłoń, że nie wytrzymałam.
- Mógłbyś mi poluzować linę. Za ciasno!
- Nie! – już go nie lubię
- Co z nami zrobicie? – palnęłam
- Ciekawe pytanie, skarbie. – w tym momencie przypomniałam sobie o Harry’ m, gdy nazywał mnie swoim skarbem, na wspomnienie o tym lekko się uśmiechnęłam – Sprzedamy was. Takich okazów to jeszcze nie widziałem.
- Jak to sprzedacie!
- Już nic nie mówię, a teraz was pozostawiam. Dobranoc!
Amanda nie odezwała się ani słowem. Dopiero, gdy wyszli trochę się rozluźniła.
- To moja wina. Przez ze mnie tu jesteś. – obwiniała się
- Przestań tak mówić to nie twoja wina. Siedzimy w tym razem!
Kątem oka dostrzegłam nóż leżący na stole.
Moja nadzieja!
Powoli przysuwałam się do stolika. Kiedy mi się to udało obróciłam się tak, aby moje ręce dosięgały noża. Podniosłam go i wykonałam kilka cięć. Lina zaczęła powoli odpuszczać  i …  pękła. Szczęśliwa chciałam pochwalić się Amandzie.
- Amanda patrz, jesteśmy wolne.
Podeszłam pod ręce brunetki i przecięłam liny. Teraz tylko pozostało wyjście. Obie szukałyśmy otwartych drzwi i okien. Kiedy chwyciłam za klamkę wejściowych drzwi po całym domu słychać było alarm. Od razu przybiegli chłopaki, którzy zobaczyli, że nie siedzimy na krzesłach z przywiązanymi rękami. Wściekli się.
- Jak się wydostałyście? – zapytał jeden
- Następnym razem weź nóż ze sobą. – dogryzłam mu

Perspektywa Harry’ego

Gdy wróciłem z łazienki ujrzałem, że ktoś zostawił mi pocztę głosową. Zaciekawiony kto to odsłuchałem.

,,Harry proszę cię przyjedź tu szybko. Ktoś jest w domu Amandy. Ona krzyczy. Nie wiem co się dzieje. Proszę przyjedź”.

To mnie zwaliło z nóg. Wsiadłem do samochodu i pojechałem pod dom Amandy. Kiedy wszedłem do domu. Zastałem do doszczętnie rozwalonego. Wszystkie wazony były stłuczone. Krzesła, stoliki porozrzucane. Przeszukałem cały dom, ale nigdzie nie mogłem ich znaleźć.
Zadzwoniłem po Zayn’a, bo wiedziałem, że on coś czuje do Amandy. Mulat przyjechał po 15 minutach.
- Zayn, wygląda na to, że zostały porwane!
- Zabije gnoja!

Perspektywa Nicole

Byłyśmy w aucie. Nie powiedzieli nam gdzie jadą. Czego mogłam się spodziewać, że przyjdą i powiedzą: Jedziemy na zakupy? Nie doczekanie.
Zatrzymaliśmy się pod wielkim budynkiem. Wyciągnęli nas z auta i zaprowadzili pod tylne wejście.
- Teraz będzie aukcja, więc jesteście cicho. Nie próbujecie uciec, bo dostaniecie trzy razy mocniej niż ktokolwiek was kiedyś uderzył. Uwierzcie, nie moje się uderzyć dziewczyn.
Weszłyśmy do garderoby, gdzie już były dziewczyny. Miałyśmy ubrać jakiś skąpy strój, którego nigdy w życiu bym nie ubrała, ale musiałam.
Czekałam aż przyjdzie moja kolej, niektóre dziewczyny zostały już sprzedane.
- A teraz wspaniały okaz brawa dla Nicole Black.
To był mój koniec. Wyszłam na scenę, wszyscy zaczęli bić brawa, gwizdać. Z daleka zobaczyłam…

I jak wam się podoba? Co myślicie?
Piszcie komentarze.

CZYTASZ - KOMENTUJESZ
Nad tym rozdziałem naprawdę się napracowałam, więc skromne podziękowanie w postaci komentarza uszczęśliwiły by mnie xD

Nowy rozdział!

Dzisiaj będzie nowy rozdział!
Ps. Dużo się będzie dziać xD Rozdział będzie wzorowany na filmie, którego tytuł podam na początku rozdziału. 

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 7 - Nienawiść

Perspektywa Harry’ego

Nicole poszła na randkę z tym debilem. Co mam robić? Siedzieć przed telewizorem i oglądać nudny serial? Nie, to nie moja działka.  Nicole pewnie będzie wściekła jak zobaczy imprezę w domu i o to chodzi.
Wziąłem telefon i zadzwoniłem do jednego gościa, który powysyłał sms-y o imprezie.  Po godzinie wszyscy przyszli. Zaczęli pić i dobrze się bawić. Nie ukrywam ja też nie pożałowałem.
Byłem nieźle nachlany, ale ja się już przyzwyczaiłem do takiego stanu.

Perspektywa Nicole

Wszędzie były butelki po piwie i wódce, w powietrzu woń alkoholu. Coś strasznego. Wyglądało tak jakby Harry zrobił imprezę podczas mojej nieobecności . Weszłam w głąb korytarza, gdzie słychać było muzykę dochodzącą z salonu.
Gdy przekroczyłam próg pokoju, wszyscy spojrzeli na mnie jak na jakiegoś ducha. Trochę się speszyłam. Na kanapie zobaczyłam Harry’ego, który najprawdopodobniej pił kolejnego drinka. Zauważył mnie i jednym ruchem wstał z kanapy.
- Moja Nicole przyszła!  - podszedł do mnie i mnie pocałował
Sama nie wiem czemu, ale oddałam. Zaczął mnie delikatnie całować, ale z sekundą ten pocałunek stał się coraz bardziej zachłanniejszy. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Mogłam bym go całować dzień i noc, ale wszystko co dobre musi się kiedyś kończyć. Harry powoli zaczął się oddalać. Z uśmiechem na twarzy patrzył głęboko w moje oczy, które wyrażały smutek po przerwanym pocałunku.
- Oddałaś. – stwierdził nie przestając patrzyć
- No i? Przecież ludzie się ciągle całują!
- Tak, ale ty byś nie oddała pocałunku. Lecisz na mnie!
- Chciałbyś! – ominęłam go i poszłam usiąść na kanapie
Nalałam sobie piwa, chociaż rzadko go piję. Byłam spragniona. Harry zaś stał tam otępiały moimi słowami. Pewnie nie spodziewał się takiej reakcji. Gdy już trochę otrzeźwiał, usiadł na kanapie przeciwko mnie. W ogóle na mnie nie patrzył. Nie rozumiem. Przecież tyle razy mu mówiłam, że nic do niego nie czuje, ale teraz musi być obrażony.

Chyba, że…
On coś do mnie czuje?
Może cały czas próbuje, swoich sił bym się w nim zakochała…
Może on był zazdrosny, gdy szłam na randkę z Conor’em, tylko nic nie powiedział, bo się bał, że go wyśmieje…
Może Harry podaje się za kogoś kim naprawdę nie jest…

Następnego dnia wstałam dość wcześnie, jak na mnie. Jedyną motywacją do wstania był fakt, że dzisiaj jest piątek. Wczoraj do końca dnia, ani ja, ani Harry nie odzywaliśmy się do siebie. Dalej nie wiedziałam o co mu chodziło. Gdyby mu zależało na mnie nie przyprowadzał by sobie tej całej Cary do domu, w którym ja też jestem.  Jestem zazdrosna! I to o kogo o dziwkę Carę, która owija go sobie wokół palca. On nie miał pojęcia jak to bardzo bolało, gdy się z nią całował. Też nie byłam święta, ale się z nikim nie całowałam.
Jak zwykle poszłam do łazienki i zaczęłam się ubierać. Nie byłam w świetnym nastoju, więc taki też ubrałam zestaw.
Rock me...
Jedząc jabłko, czekałam aż Harry zejdzie na dół.  Po kilku minutach usłyszałam kroki. To był on. Schodził powoli jakby mu się wcale nie spieszyło, a do rozpoczęcia lekcji zostało jeszcze 15 minut, w tym 10 minut drogi. W końcu Harry zszedł po schodach. Jego wyraz twarzy nie wyrażał żadnych uczuć. Miałam nadzieję, że mu to przejdzie, bo długo tego nie zniosę.
Podjechaliśmy pod szkołę, oczywiście nie odbyło się od szeptów uczniów stających przed szkołą.
* * *
Szłam właśnie z jedzeniem pod stolik, gdzie zawsze siedziałam z Amandą. Kiedy akurat przechodziłam obok Harry’ego, ten podstawił mi nogę i jak torpeda upadłam na ziemię. Śmiechy innych osób można było słyszeć z każdej strony, ale najgłośniej śmiał się Harry. Cała zaczerwieniona i z makaronem na twarzy wstałam i próbował to ignorować.
- Nicole, tak wyglądasz sto razy lepiej! – krzyknął Harry nie przestając się śmiać
Czy ten człowiek nie ma uczuć?
Wybiegłam ze stołówki powstrzymując płacz, który coraz bardziej dawał o sobie znaki. Upokorzona wpadłam do łazienki niczym burza. Zaczęłam przeglądać się w lustrze, który wisiał naprzeciwko mnie. Wyglądałam okropnie.  Makaron z sosem na całej twarzy. Jak on mógł mi zrobić coś takiego? Dlaczego on mnie teraz nienawidzi? Jeszcze wczoraj było wszystko po staremu. Z kim ja mieszkam? Z potworem, który został wyprany z uczuć!

Perspektywa Amandy

Po żałosnej scenie odegranej przez Harry’ ego w roli głównej. Chciało mi się płakać jak zobaczyłam Nicole całą w jedzeniu, uciekającą ze stołówki i Harry’ego, któremu już powoli zaczynało brakować tchu ze śmiechu. Nie wytrzymałam. Wstałam z krzesła, niosąc koktajl. Podeszłam do niego. Myślałam, że go zabiję! Na początku mnie nie zauważył, ale Zayn szturchnął go łokciem na znak, że mam mu coś ważnego do powiedzenia.
- Ty świnio, jak mogłeś jej to zrobić! – wszyscy spostrzegali na naszą dwójkę
- Masz jakiś problem? – odpowiedział jakby miał daleko w dupie to co zrobił
- A żebyś wiedział, że mam! – podniosłam koktajl nad jego głową i całą zawartość wylałam na jego kudły
- No teraz twoje włosy wyglądają o niebo lepiej. Daj mi numer do twojego fryzjera! –  wyszłam ze stołówki z dumnie uniesioną głową.
W tyle widziałam, że chłopaki próbują zatrzymać Harry’ego przed złapaniem mnie i uderzeniu. Weszłam do łazienki gdzie zastałam zapłakaną Nicole.
- Nicole nie płacz już, teraz Harry wie jak to jest. – próbował ucieszyć Nicole
- Jak może to wiedzieć. Przecież to nie on został upokorzony przed całą szkołą.
- Wieeesz… Zajęłam się tym. Wylałam na niego koktajl na oczach wszystkim. Tak bardzo chciałam go wypić, ale musiałam się poświęcić. Jest wściekły, ale to mi daje satysfakcję.
- Amanda, czy już mówiłam, że cię kocham? – zaczęła mówić przez śmiech
- Dużo razy… Tak zachowała się prawdziwa przyjaciółka. Wiem, że teraz będę miała przerąbane, ale jakbym miała zrobić to drugi raz. Zrobiłam bym to z czystą przyjemnością. – przytuliłam się najmocniej jak umiałam.

Perspektywa Nicole

Byłam wdzięczna Amandzie, że tak postąpiła. Ja bym się nie odważyła na taki czyn.  Na szczęście ubrudziłam tylko twarz i trochę włosów, ale to mogłam spokojnie umyć. Kiedy byłam już czysta, mogłam wyjść na korytarz. Amanda zamknęła za mną drzwi i obie ruszyłyśmy do klasy, chcąc uniknąć, spojrzeń, szeptów, śmiechów skierowanych na nas.
Usiadłyśmy w ławkach i czekałyśmy na dzwonek. Nie musiałyśmy długo czekać, bo po kilku minutach usłyszałyśmy ten nieznośny dźwięk.
Do klasy weszli uczniowie.  Patrzyli się na nas jak na morderców. Ignorowałam to.
Po zakończonych lekcjach wyszłam ze szkoły. Musiałam iść na piechotę z Amandą, bo nie chciałam jechać z Harry’m, nie mogłabym mu spojrzeć w oczy.
- Nicole, chodź, bo przyjdę po ciebie. – zawołał Harry stojąc przy samochodzie
- Spierdalaj, idę na piechotę.
- Wedle życzenia.
Wsiadł i odjechał z piskiem opon, zaś ja z Amandą gadałyśmy jak zwykle. Droga mi się strasznie przedłużała. Myślałam, że idę już jakąś godzinę, kiedy ujrzałam dom.
Przekroczyłam próg. Cisza! Weszłam na górę. Cisza! Otworzyłam drzwi do pokoju i zobaczyłam Harry’ ego siedzącego na łóżku  oglądającego telewizję.
Nie odzywając się do niego, odłożyłam torbę i wyszłam z pokoju.
Wieczór:
Siedziałam na kanapie z popcornem w ręku i z pilotem w drugiej. Oglądałam film ,, 3 metry nad niebem”. Choć oglądałam go już ze sto razy, nie znudził mi się.
Po zakończeniu filmu zegar wskazywał 23.00. Uznałam , że pora do spania. Weszłam do pokoju i zaczęłam brać poduszkę i kołdrę. Nie zamierzałam spać z nim w jednym pokoju.
- Co ty robisz? – zapytał Harry śpiącym głosem
- Miałam się do ciebie nie odzywać, ale powiem ci kilka słów. Wyprowadzam się!
- A to ciekawe. Gdzie?
- Do salonu. – oznajmiłam wychodząc z pokoju
- Yhyy… - Harry zszedł z łóżka i szedł za mną
- Co ty robisz? – zapytałam zdezorientowana
- Zabieram się do spania. – podniósł mnie i przerzucił przez ramię jak nic nie ważący worek ziemniaków
Zaniósł mnie do JEGO łóżka. Położył mnie na jednej stronie, zaś on ułożył się na drugiej. Chciałam stamtąd wyjść, ale Harry oplótł mnie ramionami tak mocno, że nie mogłam się ruszyć
- Dobranoc! – powiedział uśmiechając się sam do siebie


Mi nie było do śmiechu!
________________________________________________________________

Jejku 11 komentarzy I LOVE YOU
Poprzeczka jeszcze wyżej. Dacie radę?
15 komentarzy = nowy rozdział

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 6 - Z serii zazdrosna Nicole i zazdrosny Harry

- Ej, dalej jestem dziewicą. Nie jestem gotowa! - zrzuciłam jego ręce z mojego brzucha i powoli zaczęłam schodzić z łóżka.
- Nie przeszkadzam mi, że jesteś dziewicą. Nawet lepiej! Byłbym twoim pierwszym i prawdopodobnie ostatnim... - powiedział ukazując swoje cholernie piękne dołeczki.
- Hah... Możesz pomarzyć! - odpowiedział z szyderczym uśmiechem
- I tak będziesz moja! - wstał z łóżka, na którym przed chwilą byłam
- Po moim trupie! 
- To się da załatwić. - poszedł do łazienki, prawdopodobnie się umyć
To co powiedział, trochę mnie przestraszyło, ale później zrozumiałam, że próbuje mnie wnerwić. Też chciałam spróbować!
- Szybciej się myj, bo za 10 sekund wejdę i cię nagram! - krzyknęłam, aby zrozumiał co chciałam mu powiedzieć
- Proszę bardzo, nie mam nic do ukrycia. I tak mnie kiedyś będziesz widziała nago. Chcesz, to ci mogę otworzyć! - odkrzyknął równie głośno 
Nie wiedziałam co mu mam odpowiedzieć, ciągle miałam przed oczami moment gdy sobie bezprawnie wszedł do łazienki kiedy się myłam.
- Sorry, ale nie jestem zboczeńcem takim jak ty!
- Przejść się tam do ciebie?
- Proszę bardzo nie mam nic do ukrycia. - próbowałam go przedrzeźniać
- A pod bluzką? 
- Też! - nie spodziewałam się konsekwencji tego co powiedziałam
- Mam sprawdzić? 
- Nie, dzięki. Obejdzie się!
Było po drugiej w nocy, chciałam się przebrać i iść spać, ale ktoś mi uniemożliwił ten czyn. A tym ktosiem bym Harry, który od pół godziny się myje. On chyba tam siedzi, żeby ponownie mnie wnerwić.
Przypomniałam sobie, że Harry przebierał się w pokoju, gdy ja się myłam. Może ja też tak spróbuję? Wyciągnęłam z szafy piżamę. Miałam specyficzny sposób przebierania się, bo najpierw musiałam być cała naga i dopiero się ubierać, a nie najpierw ściągałam bluzkę i zakładałam piżamę. Starałam się rozbierać jak najszybciej, ale gdy sukienka wylądowała na podłodze, usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Harry stanął w progu i zaczął się przyglądać.
 
Zawstydzona nie wiedziałam co robić. Zaczęłam szybko się ubierać, by Harry jak najkrócej widział moje ciało.
- Wyszedłem w odpowiednim momencie. - przyznał Harry dalej patrząc na mnie
- Gówno prawda, zawstydziłam się przez ciebie! 
- Ale czym? Masz piękne ciało!
- Grube i brzydkie. Naprawdę cudowne! - zaszydziłam
- Mów, co tam chcesz. Ja uważam inaczej.
- W dupie to mam. Idę spać!
Byłam wściekła na niego. Nie czułam nic, po za nienawiści do niego.
- Dobranoc, kochanie! - po raz kolejny mnie wnerwił
- Spierdalaj!
Następnego dnia obudziłam się z tak zwanym kacem, więc postanowiłam, że nie pójdę dzisiaj do szkoły.
Harry był na tyle zdrowy, że poszedł. Zostałam sama. Nie wiedziałam co mam robić bez niego.
To był wielki dom, jeszcze nie byłam we wszystkich pomieszczeniach, ale jak bym zaczęła moje zwiedzanie, pewnie bym się tu zgubiła.
* * *
Usłyszałam trzask drzwi, poszłam zobaczyć kto to. Przyszedł Harry, ale nie sam. Przyszedł z tą zdzirą Carą, która powoli działała mi na nerwy. Harry przez chwilę spojrzał na mnie, ale szybko odwrócił wzrok. 
Pokierowali się w stronę naszego pokoju. Chciał bym była zazdrosna. 

Czyli tak się bawisz Styles?

Usiadłam w salonie, bo bałam się wejść do pokoju. Nie chciałam zastać ich jak się całują,  czy coś gorszego. Bóg wie co oni tam robią. Słyszałam tylko chichoty tej szmaty. Aż odechciało mi się wszystkiego. Pouczyłabym się z matematyki, bo u mnie z nią cienko, ale książki mam w pokoju. 

Raz się żyje!

Powoli zaczęłam otwierać drzwi. Gdy już weszłam zastałam ich całujących się. Zabolało! Tak cholernie zabolało, bo tak jeszcze wczoraj całował MNIE. 
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale to też mój pokój, więc moglibyście się stąd oddelegować, bo muszę się uczyć!
- Kujon! - parsknęła Cara
- Dziwka! - odpowiedziałam z pogardą
- Pff... Ok i tam już muszę iść. Pa skarbie! - cmoknęła Harry' ego w policzek i odeszła
- Pa skarbie, muszę się pouczyć, ale nie przy tobie! - próbowałam udawać zdzirowaty głos Cary
Harry wyszedł z pokoju bez słowa, więc mogłam spokojnie się uczyć.
Gdy otworzyłam książkę, wszystkie wzory stały się dla jak chiński język. Nie mogłam się skupić. Myślałam, o tym co stało się przed chwilą.
* * *
- Dlaczego jesteś zazdrosna? - zapytał z ciekawością Harry
- Bo tak..Zaraz co ja powiedziałam?
- Powiedziałaś, że jesteś zazdrosna i nie zaprzeczaj!
- Nie wiedziałam co mówię! Już mnie nie męcz!
- Ok, ale jak się przyznasz, że jesteś zazdrosna!
- Nigdy się nie przyznam, bo nie jestem!
- Ja wiem swoje.
- Właśnie nic nie wiesz! Nie wiesz jakie to uczucie, gdy z kimś się całujesz, a następnego dnia ta osoba, przyprowadza sobie dziwkę do domu! Rozumiesz, nic nie wiesz! - wymknęło mi się z ust
Nie mogłam już tego dusić w sobie, musiałam mu to wygarnąć, ale ja się nie poddam. Niech wie jakie to uczucie!
Następnego dnia chciałam się ubrać dość wyzywająco, bo chciałam by to Harry był o mnie zazdrosny.
Neon...
Harry czekał już na mnie w kuchni, gdy jeszcze poprawiałam makijaż. Kiedy uznałam, że już wystarczy, zeszłam na dół. Chyba zadziałało, bo patrzył się na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Czemu nie ubierasz się tak codziennie?
- Mam powód, który na pewno ciebie nie interesuje.
- Ah... Z dniem jesteś coraz bardziej zadziorniejsza.
Dojechaliśmy pod szkołę, gdy wysiadłam z samochodu wszystkie pary oczu były zwrócone na moją osobę. Trochę mi to przeszkadzało, bo nie byłam z tych co lubią zwracać uwagę.
- Cześć Nicole. Coś ty się tak wystroiła? - zapytała zdumiona moim wyglądem Amanda
- Chcę po wnerwiać Harry'ego.
- A to życzę powodzenia.
* * *
Szłam do szafki po książki na historię. Wolnym krokiem szłam właśnie w jej stronę. Dlaczego wolnym? Próbowałam się nie zabić w tych butach! Nagle poczułam uderzenie, podniosłam głowę i spotkałam się z niebieskimi oczami chłopaka, z którym tańczyłam na balu. 
- Wow, ale ślicznie wyglądasz. - skomplementował mnie ... właśnie nie wiedziałam jak ma na imię
- Dziękuję, ale my się chyba nie znamy. Jestem Nicole, a ty?
- Conor, mam nadzieję, że pójdziesz ze mną randkę?
- Tak, jasne, że pójdę.
- Świetnie to dzisiaj o 19.00.
- Cudnie, pa.
Do wieczora nic się nie stało. Zaczęłam się szykować. Po godzinie byłam już gotowa.
Serca...
Miałam już wychodzić kiedy dostałam sms-a.
result-thumb
- Gdzie się wybierasz? - zapytał mnie Harry
- Na randkę
- To jakiś żart?
- Nie, wręcz przeciwnie, RZECZYWISTOŚĆ.
Zadzwonił dzwonek, otworzyłam i ujrzałam Conora trzymającego w ręku bukiet róż. Podziękowałam za bukiet i ruszyliśmy w stronę samochodu.
Podjechaliśmy pod restaurację, otworzył mi drzwi od samochodu i wziął mnie pod rękę. Weszliśmy do ekskluzywnej restauracji. Usiedliśmy na krzesłach przy stoliku i czekaliśmy aż przyjdzie kelner. Po złożonych zamówieniach, rozmawialiśmy o szkole, o życiu, nawet o Harry' m, a szybko zmieniłam temat, bo nie chciałam o nim rozmawiać. Zjedliśmy posiłek i do końca randki śmialiśmy się nawzajem. Opowiadaliśmy sobie historie, których nie dało się obejść bez śmiechu.
Conor odwiózł mnie do domu, wysiadłam i pokierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Otworzyłam je, widok domu bardzo mnie przeraził.
- Co tu się stało?
_______________________________________________________________________

Wreszcie skończyłam ten rozdział. Naprawdę napracowałam się nad nim. 
Czytasz = komentujesz
Ok teraz bardzo trudne zadanie. Poprzeczkę podniosłam BARDZO wysoko.
10 komentarzy - Nowy rozdział