Rozdział na podstawie filmu ,,Uprowadzona’’
Miałam jeden cel. Wydostać się z ramion tego bipolarnego
chłopaka, który powoli zaczynał zasypiać. Przez ten czas musiałam wymyśleć plan
,, ucieczki ’’. Mimo, że w jego ramionach czułam się bezpieczna, nie chciałam
spać z nim w jednym łóżku. Jestem dziewczyną, która zawsze dotrzyma swego i
żaden facet mi tego nie zniszczy.
Czekałam aż uśnie. Po
kilku minutach stwierdziłam, że na mnie już pora. Zaczęłam się gramolić, aby
rozluźnić ramiona Harry’ego. Podniosłam
jego ramię, po czym wyszłam z ucisku. Żeby Harry nie wyczuł, że mnie nie ma,
wsadziłam poduszkę w jego silne ręce.
- Dobranoc Harry! –Szepnęłam mu do ucha
Zadowolona z siebie poszłam do swojego łóżeczka. Ułożyłam
się wygodnie i zasnęłam…
Następnego dnia obudziłam się … w ramionach Harry’ ego? Daje
głowę uciąć, że zasnęłam w łóżku, to, jakim cudem znalazłam się w łóżku bruneta. Próbowałam się wydostać, ale byłam jak w klatce bez wyjścia.
Wierciłam się dopóki nie zabrakło mi sił. Wszystko na marne, Harry ani drgnął.
Kiedy myślałam, że już wszystko stracone, zaczął się budzić.
- Dzień dobry, skarbie. Jak się spało? – powiedział
uśmiechając się
- To ty mi powiedz! Jak ja się tu znalazłam?
- Spokojnie, przeniosłem cię, kiedy zauważyłem, że uciekłaś.
- A po kiego to zrobiłeś!
- Bo tak. – mruknął obojętnie
- Masz zmiany nastroju jak kobieta w ciąży!
- Kobietą w ciąży to ty zaraz możesz być!
Wściekł się moim wcześniejszym komentarzem, wyszedł z pokoju
trzaskając za sobą drzwi. Zażenowana sytuacją usiadłam na łóżku, łokciami
obierając się o kolana. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Wstałam, złapałam za niego, podniosłam na wysokość moich oczu. Kiedy zobaczyłam, że
dzwoni Amanda, szybko przejechałam palcem po zielonej słuchawce. Przyłożyłam do
ucha i czekałam na głos Amandy.
- Halo? – zaczęła
- Hejka, nie jestem w najlepszym nastroju, znowu kłótnia z
Harry’m. Sama rozumiesz.
- To akurat się trochę rozluźnisz. Moi rodzice wyjechali na
kilka dni, mam chatę wolną. Może byś wpadła do mnie na noc? – zaproponowała radośnie
Amanda
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Pamiętasz jak skończył
się ostatni wypad do ciebie?
- Tak, ale to się nie powtórzy. Nie będziemy nic robić nie
dozwolonego. Będziemy siedzieć w zamkniętym domu i obżerać się lodami. Proszę
zgódź się, nie chcę mi się samej siedzieć w pustym domu.
- Może masz rację… Powinnam się rozluźnić. To o której mam
przyjść?
- Cieszę się, że się zgodziłaś. Przyjdź o 18.00 i ani minuty
spóźnienia! – zaśmiała się
- Ok. Do zobaczenia. – powiedziałam i się rozłączyłam
* * *
Ponieważ była już 17.00 powoli zaczęłam się pakować.
Wyciągnęłam torbę i spakowałam piżamę i kilka innych rzeczy. Gotowa do wyjścia powoli schodziłam po
schodach.
- Idę na noc do Amandy. Wrócę kiedyś! – krzyknęłam do
bruneta, który za pewnie siedział w salonie i oglądał telewizję
- Co mnie to! Cicho bądź, bo teraz jest najlepszy moment. –
odkrzyknął
Otworzyłam drzwi i wolnym krokiem zmierzałam ku mieszkaniu
Amandy.
Narrator, krzaki koło mieszkania Amandy
Dwóch mężczyzn siedziało w krzakach, obserwując dom Amandy
dostrzegli drobną brunetką wchodzącą do mieszkania.
- Są dwie. Jeszcze lepiej. Zaczekamy jeszcze chwilę i
zaatakujemy. – powiedział jeden
- Wiem… Ale kasy zarobimy! – odpowiedział drugi
Perspektywa Nicole
Gdy wchodziłam na schody, czułam kogoś wzrok na sobie, ale
się nie odwracałam. Bałam się, że kogoś zauważę i zemdleje. Podniosłam rękę i
zaczęłam pukać. Po chwili otworzyła mi Amanda. Przywitała mnie czułym uściskiem
i wpuściła do środka.
* * *
Tak jak mówiła Amanda, siedziałyśmy w jej pokoju i jadłyśmy
lody. Nagle usłyszałyśmy trzask otwierających się.
- Przecież rodziców nie ma. Pójdę zobaczyć kto to. –
przestraszona Amanda ruszyła w stronę drzwi
Perspektywa Amanda
Strach zawładnął całym moim ciałem. Nie miałam nad tym
kontroli. Zaczęłam schodzić po schodach. Usłyszałam kroki, przestraszona
jeszcze bardziej schodziłam na dół. Otworzyłam drzwi i ujrzałam dwóch mężczyzn,
którzy zacięcie czegoś szukali. Zaczęłam krzyczeć jak najgłośniej umiałam,
chciałam żeby Nicole słyszała i uciekła. Jeden z nich mnie złapał i wziął na
ręce. Wyprowadził mnie z budynku i wsadził do bagażnika. Miałam tylko pytanie.
Dlaczego został ten drugi?
Perspektywa Nicole
Kiedy usłyszałam krzyk Amandy wszystko stało się jasne. Miała
nie zapowiedzianego gościa. Przeraziłam się. Pobiegłam do łazienki, wyciągnęłam
z kieszeni telefon. Szybko wybrałam numer Harry’ego. Pip, pip, pip. Cholera!
Nie odbiera. Zostawiłam mu wiadomość. Nie widziałam co mam robić. Nigdy bym nie
pomyślała, że może mi się coś takiego stać. Usłyszałam głos mężczyzny.
- Gdzie jesteś? I tak cię znajdę. Stąd nie ma odwrotu!
Zaczęłam panikować. Spojrzałam przez okno. Za wysoko.
Połamałam bym się, albo jeszcze gorzej. Ale co z tego, skoro i tak umrę.
Przecież mnie porwą, zgwałcą, zabiją i wyrzucą na śmietnik.
Klamka zaczęła się ruszać. Powoli odpadała. Nie miałam
szans. Mężczyzna wszedł do środka.
- Tu jesteś! – krzyknął do mnie
Podszedł i wziął mnie na ręce uniemożliwiając jakąkolwiek
ucieczkę. Wyszedł z budynku i wrzucił do bagażnika, w którym siedziała także
Amanda. Płakała. Serce bolało mnie jeszcze bardziej. Uroniłam kilka łez. Koniec
mojej wolności.
Jechaliśmy przez dłuższą chwilę. Amanda nie przestawała
płakać. Ja nie chciałam płakać, bo wtedy pokazałabym im, że moją nad nami
kontrolę, że się boję. To była prawda, ale nie chciałam tego nikomu mówić.
Wolałam, żeby to pozostało tylko dla mnie. Miałam gorszy problem – byłam
porwana. Miałam wyrzuty sumienia, że poszłam do Amandy. Nie! Wtedy Amanda
byłaby sama, a to byłoby jeszcze gorsze. Samochód się zatrzymał.
Bagażnik otworzyło dwóch mężczyzn, nie, oni nie byli jeszcze
dojrzali. Mieli po jakieś 24 lata. Gdyby nie byli moimi porywaczami
powiedziałbym, że są przystojni. Nicole, co ty!
Ponownie nas wzięli i zanieśli do jakiegoś domu. Otworzyli i wzięli nas do pokoju, następnie przywiązali nasze ręce do krzesła. Lina tak
bardzo wbijała mi się w dłoń, że nie wytrzymałam.
- Mógłbyś mi poluzować linę. Za ciasno!
- Nie! – już go nie lubię
- Co z nami zrobicie? – palnęłam
- Ciekawe pytanie, skarbie. – w tym momencie przypomniałam
sobie o Harry’ m, gdy nazywał mnie swoim skarbem, na wspomnienie o tym lekko
się uśmiechnęłam – Sprzedamy was. Takich okazów to jeszcze nie widziałem.
- Jak to sprzedacie!
- Już nic nie mówię, a teraz was pozostawiam. Dobranoc!
Amanda nie odezwała się ani słowem. Dopiero, gdy wyszli
trochę się rozluźniła.
- To moja wina. Przez ze mnie tu jesteś. – obwiniała się
- Przestań tak mówić to nie twoja wina. Siedzimy w tym
razem!
Kątem oka dostrzegłam nóż leżący na stole.
Moja nadzieja!
Powoli przysuwałam się do stolika. Kiedy mi się to udało obróciłam
się tak, aby moje ręce dosięgały noża. Podniosłam go i wykonałam kilka cięć.
Lina zaczęła powoli odpuszczać i … pękła. Szczęśliwa chciałam pochwalić się Amandzie.
- Amanda patrz, jesteśmy wolne.
Podeszłam pod ręce brunetki i przecięłam liny. Teraz tylko
pozostało wyjście. Obie szukałyśmy otwartych drzwi i okien. Kiedy chwyciłam za
klamkę wejściowych drzwi po całym domu słychać było alarm. Od razu przybiegli
chłopaki, którzy zobaczyli, że nie siedzimy na krzesłach z przywiązanymi
rękami. Wściekli się.
- Jak się wydostałyście? – zapytał jeden
- Następnym razem weź nóż ze sobą. – dogryzłam mu
Perspektywa Harry’ego
Gdy wróciłem z łazienki ujrzałem, że ktoś zostawił mi pocztę
głosową. Zaciekawiony kto to odsłuchałem.
,,Harry proszę cię przyjedź tu szybko. Ktoś jest w domu
Amandy. Ona krzyczy. Nie wiem co się dzieje. Proszę przyjedź”.
To mnie zwaliło z nóg. Wsiadłem do samochodu i pojechałem
pod dom Amandy. Kiedy wszedłem do domu. Zastałem do doszczętnie rozwalonego.
Wszystkie wazony były stłuczone. Krzesła, stoliki porozrzucane. Przeszukałem
cały dom, ale nigdzie nie mogłem ich znaleźć.
Zadzwoniłem po Zayn’a, bo wiedziałem, że on coś czuje do
Amandy. Mulat przyjechał po 15 minutach.
- Zayn, wygląda na to, że zostały porwane!
- Zabije gnoja!
Perspektywa Nicole
Byłyśmy w aucie. Nie powiedzieli
nam gdzie jadą. Czego mogłam się spodziewać, że przyjdą i powiedzą: Jedziemy na
zakupy? Nie doczekanie.
Zatrzymaliśmy się pod wielkim
budynkiem. Wyciągnęli nas z auta i zaprowadzili pod tylne wejście.
- Teraz będzie aukcja, więc
jesteście cicho. Nie próbujecie uciec, bo dostaniecie trzy razy mocniej niż
ktokolwiek was kiedyś uderzył. Uwierzcie, nie moje się uderzyć dziewczyn.
Weszłyśmy do garderoby, gdzie już
były dziewczyny. Miałyśmy ubrać jakiś skąpy strój, którego nigdy w życiu bym
nie ubrała, ale musiałam.
Czekałam aż przyjdzie moja kolej,
niektóre dziewczyny zostały już sprzedane.
- A teraz wspaniały okaz brawa
dla Nicole Black.
To był mój koniec. Wyszłam na
scenę, wszyscy zaczęli bić brawa, gwizdać. Z daleka zobaczyłam…
I jak wam się podoba? Co
myślicie?
Piszcie komentarze.
CZYTASZ - KOMENTUJESZ
Nad tym rozdziałem naprawdę się napracowałam, więc skromne podziękowanie w postaci komentarza uszczęśliwiły by mnie xD