czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 11 - Zabawę czas zacząć!

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!!!         

Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Spodziewałam się wielu rzeczy, ale to przerosło moje oczekiwania. Zayn był jak zakazany owoc, niby słodki, ale zakazany. Zszokowane miny obecnych były bezcenne. Groźne spojrzenia Zayn’a, zaczerwieniona Amanda i jakiś chłopak, który leżał na ziemi  prawie nie przytomny. Chyba tak samo jak ja nie spodziewali się takiego obrotu spraw.
- To może ja was zostawię. Nie chcę się wtrącać… Amanda jak już skończycie się lizać to wyjdź na dwór, będę czekać! – zażartowałam
Brunetka tylko kiwnęła głową, a ja wyszłam na wcześniej wspomniane miejsce. Czekałam pod wysokim drzewem nieopodal domu, Powoli zaczynało się robić ciemno. Byłam zmęczona. Cały dzień na nogach może zmęczyć człowieka.
Nie rozmawiałam z Harry ’m już jeden dzień. Nawet zdania z nim nie zamieniłam. Zranił mnie i to tak bardzo. Mówi się, że trzeba żyć teraźniejszością i nie myśleć o przeszłości . Tylko, że ja nie mogę. Nie mogę zapomnieć, jaką krzywdę mi wyrządził. Może kiedyś w niedalekiej przyszłości mu wybaczę, ale czas nie uleczy ran. To zawsze będzie się ciągnąć w moim życiu. Nieważne ile będę miała wtedy lat… Ale może trzeba to wyjaśnić i zakończyć tą wojnę, która bezustannie trwała pomiędzy nami. Jesteśmy już prawie dorośli, ale nie zachowujmy się jak dzieci.
Tymczasem minęło już kilka minut od kiedy wyszłam z domu. Z sekundę na sekundę robiło mi się coraz zimniej. Złapałam się za ramiona i delikatnie pocierałam zimne miejsca. Nagle poczułam silne ręce dotykające moją talię.
- Pamiętasz co mi obiecałaś?- szepnął
Byłam w 100% pewna, że to był Justin. Jego głęboki głos, który czasem przyprawiał dreszcze i woń perfum, którą można wyczuć z kilometra.
- Nie, nie pamiętam! Odpierdol się ode mnie, bo inaczej zacznę krzyczeć, a uwierz mi potrafię bardzo głośno.
- Oj, skarbie wierzę ci, ale możemy to sprawdzić w łóżku. Co ty na to?
- Zboczeniec… -prychnęłam
- Tak wiem, mówiłaś już to z tysiąc razy.
- I dalej będę mówić, o ile nie dasz mi spokoju!
- Dobrze nie kłóćmy się, przyszedłem do ciebie po coś innego. Pójdziesz ze mną na randkę?
- Hahaha… I może frytki do tego.
- Nicole, proszę cię tylko o jedną randkę. Muszę ci coś ważnego powiedzieć. Obiecuję, że to nic związanego z seksem. Nawet nie będę próbował. Jeśli chcesz mogę coś podpisać, żebyś tylko się zgodziła.
- Skoro tak ładnie prosisz… No dobrze pójdę.
- Jutro o 19.00. Przyjadę po ciebie, tylko nic nie mów Harry’emu.
- Ok… To do zobaczenia.
- Żegnam, kochanie. – puścił mi oczko i odszedł
Jak można tak szybko się zmienić. Na początku wrednym dupkiem, potem słodkim chłopakiem, a na koniec znowu dupkiem. A mówią, że kobiet nie da się zrozumieć… Czemu ja się zgodziłam. Jestem taka naiwna. Zrobił maślane oczka i uległam . Jestem taka słaba… W końcu usłyszałam trzask otwierających się drzwi. Amanda wybiegła i zaczęła się rozglądać. Gdy już mnie zobaczyła, podbiegła do mojej osoby i próbowała się wytłumaczyć z wcześniejszej sytuacji.
- Nicole, to nie było tak jak ty myślisz.
- To opowiedz mi jak było.
- Dobrze, ale nie tutaj. Tylko nie wiem czy mogę już wyjść z tego piekła, więc uciekajmy zanim ktokolwiek mnie zobaczy.
I pobiegłyśmy boczną uliczką.  Dobiegłyśmy do parku i usiadłyśmy na drewnianej ławce.
- Gdy dowiedziałam się, że porwanie było sprawką Zayn’a…
- Ha, wiedziałam! – krzyknęłam przerywając jej
- No, wpadłam w gniew i jak on przyszedł to mu wszystko wygarnęłam, a potem on się wściekł i poszedł wkopać Luke’owi, chciałam ich zatrzymać, bo lubię Luke’a, a resztę historii już znasz.
- Polubiłaś porywacza?
- No…
- U mnie też nie jest lepiej. Mój porywacz zaprosił mnie na randkę i się zgodziłam.
- Haha… Dobre, a teraz na poważnie.
- No, przecież cały czas mówię prawdę! – oburzyłam się
Z uśmiechniętej Amandy, przyjaciółka zmieniła się na zszokowaną dziewczynę.
- To życzę powodzenia.
Zakończyłyśmy naszą rozmowę uściskiem, a następnie rozeszłyśmy się w swoje strony. Po 15 minutach dotarłam do domu. Zauważyłam w kuchni zapalone światło. Zgadywałam, że tam był Harry. Weszłam do mieszkania i od razu pobiegłam na górę. Do końca wieczora leżałam na łóżku, a kiedy już mi się znudziło to zajęcie poszłam spać.
Nazajutrz wstałam o 7.00. Już zdążyłam się przyzwyczaić do tak wczesnego wstawania. Pospiesznie wyszłam z łóżka i z ubraniami udałam się do łazienki. Gdy już byłam gotowa, zeszłam do kuchni, by spożyć śniadanie. Zegar wybił 7.40. Czas do szkoły!
Nie wiem czemu, ale byłam szczęśliwa, choć nie miałam powodów. Może to… dlatego że Amanda już będzie w szkole. Będę miała z kim rozmawiać, a nie sam jak palec stać w pustym szkolnym korytarzu.
W progu budynku przywitał mnie Conor.
- Nicole… Jutro jest u mnie imprezka. Przyjdziesz? Nie przyjmuję odmowy.
- Nie wiem…
- E, e, e nie ma. Przyjdzie całą szkoła, a przecież gwiazdy wieczoru nie może zabraknąć.
- Przestań, bo się zarumienię. –zaśmiałam się – Co masz na myśli, że cała szkoła przyjdzie? Harry też?
- Tak. Jak cała szkoła to cała.
- Zastanowię się.
- Nicole, musisz przyjść, bo jak nie to odwołuję imprezę.
- Czyli taki warunek dajesz? No dobrze przyjdę.
Brunet uśmiechnął się, co dodawało mi otuchy. Dziś randka z Justinem, a jutro impreza u Conora. Mam zapięty grafik.
Na końcu korytarza zauważyłam Amandę. Miałam jej coś ważnego do powiedzenia.
- Amanda! – wrzasnęłam
- Co! – powiedziała równie głośno
- Wiem jak dać nauczkę Harry’emu i Zayn’owi.
- Mów! – rozkazała
- Jest impreza u Conora. – przytaknęła – Więc zrobimy sobie taką wojnę chłopaki kontra dziewczyny. Oni nie będą oczywiście o niczym wiedzieć.
- Już sobie to wyobrażam… Ja i ty kontra Harry i Zayn. Wygramy to w dziewczynach siła!
- Będziemy ich upokarzać na każdym kroku. Nie damy im spokoju.
- Idę na to. Nie wiedzą jak to jest być poniżanym.
* * *
- Wychodzę! – krzyknęłam
Harry nie przejmował się czy wychodzę, czy jestem w domu. Siedział godzinami przed telewizorem i nic go nie obchodziło. Gdy wyszłam na dwór  w oczy wpadł mi czarny samochód, a w środku uśmiechniętego Justina. Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy.
- No, więc gdzie mnie zabierasz?
- Powiedzmy, że to niespodzianka.
- Proszę, zdradź chociaż szczegóły. Jestem strasznie ciekawska.
- To zauważyłem… No dobra. Jedziemy do restauracji.
- Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę. – zaśmiałam się
Dojechaliśmy na miejsce. Rzeczywiście! Stanęliśmy pod wspaniałym budynkiem z napisem restauracja. Nie spodziewałam się tego po nim. Myślałam, że zabierze mnie do jakiejś meliny, a tu takie zaskoczenie.
Wyszedł z samochodu, następnie okrążył samochód i otworzył mi drzwi. Starałam się wyjść z klasą, ale oczywiście musiałam się potknąć. Chłopak lekko się zaśmiał, na co ja walnęłam go łokciem. Weszliśmy do eleganckiej restauracji i zajęliśmy stoliki obok okna.
- O czym chciałeś mnie poinformować?
Moje pytanie przerwała kelnerka, która śliniła się na widok mojego partnera. Fakt, brzydki to on nie jest.
Gdy zamówiliśmy swoje dania mogłam usłyszeć odpowiedź.
- Więc… Wyjeżdżam, nie wiem na ile, ani ile tam będę.
- Naprawdę? – powiedziałam uradowana – Znaczy, och naprawdę? – dodałam bardziej smutno
- Tak, dlatego chciałem się z tobą pożegnać .
- Jaki ty jesteś kochany. Uwierz mi nie będę za tobą tęsknić, ups znaczy będę … - poprawiłam się – Kiedy wyjeżdżasz?
- Już jutro.
- U… Jak mi przykro. – próbowałam ukryć radość
- A najgorsze jest to, że nie wiadomo kiedy dokończy to co zaczęliśmy u mnie w domu.
- Co ty to jest najlepsze!
Kiedy kelnerka przyniosła zamówienie, zabraliśmy się do jedzenia. Przy tym rozmawialiśmy, śmialiśmy się i robiliśmy inne głupie rzeczy. Nie było najgorzej, przeciwnie było całkiem fajnie. Nie wliczając docinek Justina dało się przeżyć.
Stanęliśmy obok samochodu, bo Justin chciał bym go pożegnała, więc przybliżyłam się i pocałowałam go w policzek. Biedak, liczył na coś więcej. Niestety, nie ze mną. Odjechaliśmy i tak skończyła się nasz przygoda. Być może jeszcze się kiedyś spotkamy. Nawet było mi go szkoda, w maleńkim nie zauważalnym gołym okiem stopniu. W domu przywitała mnie ciemność. Nawet mała lampka się nie paliła. Sprawdziłam na zegarze godzinę. Była 23.49. Czyżby Harry już spał? Byłam zmęczona, więc też postanowiłam tak zrobić. Poszłam do łazienki, by się umyć, a potem powędrowałam do łóżka. Położyłam się wygodnie i zaczęłam myśleć o jutrzejszej imprezie. Harry dostanie nauczkę, jeszcze nie wiem jaką, ale ją dostanie. Może jeszcze dzisiaj? Nagle mnie olśniło, natychmiast wstałam i udałam się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki opakowanie bitej śmietany, wróciłam na górę, i podeszłam do łóżka śpiącej królewny. Popryskałam nos, usta, obie ręce i kawałek włosów.
- Do twarzy ci w niej. – szepnęłam, nie chcą budzić bruneta
Udałam się do łóżka, by się położyć i odpłynąć w krainę morfeusza.
Następnego dnia obudziłam się jak zwykle o tej samej godzinie, bo budzik nie dawał mi nigdy spokoju. Miałam już wychodzić z pokoju, ale zobaczyłam, że Harry się budzi. Takiego przedstawienie nie mogłam ominąć. Wstał i poszedł do łazienki. Po 5 minutach wyszedł z niej z czystą twarzą i nawet nie odezwał się do mnie słowem. Dziwne? On nigdy taki nie był. Zdziwiona zbliżyłam się do szafy, by wyciągnąć ubrania na dzisiejszy dzień. Poczułam dłonie chwytające mój brzuch. Odwróciłam się i ujrzałam Harry’ego z tubką bitej śmietany. Tak samo jak ja popryskał mi całą twarz.
- Nicole, proszę cię, wybacz mi.
- Nie! – powiedziałam bez zawahania
- Ile razy będę musiał cię jeszcze przepraszać?
- Do skutku! Jak ja mam ci wybaczyć, przecież dzięki tobie o mało co nie zostałam zgwałcona. Zrozum nie da się tak szybko.
- Dobra, poczekam, ale nie wieczność. W końcu kiedyś pękniesz.
- Hahaha… Wątpię. – odepchnęłam go i poszłam do łazienki się umyć, a potem się ubrać
Udałam się do szkoły na piechotę. Dzisiejszy dzień był dla mnie ważny. Bo to dzisiaj mam dać nauczkę Harry’emu. Omówiłam z Amandą plan działania, a po za tym w szkole nie działo się nic ciekawego. Lekcje, nudy, nudy i nudy. Po zakończonych zajęciach wróciłam do domu.
* * *
Z Amandą pojechałyśmy pod dom Conora. Wysiadłyśmy z samochodu i podeszłyśmy do drzwi. Conor błyskawicznie nas zauważył i przyjął jak to miał w zwyczaju z wielkim uśmiechem na twarzy. W oddali zauważyłam Harry’ego i Zayn’a. Cóż…

Zabawę czas zacząć!

____________________________________________________________________________
1. Na początku chciałam was z całego serca przeprosić za to, że nie dodałam rozdziału w wyznaczonym terminie. Sprawy się pokomplikowały. Proszę, was zrozumcie.
 2. Jak wam podoba się szablon? Wykonałam go ja, więc proszę  o odpowiedź, no jeśli nie mogę go zmienić.
3. Czuję, że was zawiodłam. Coraz mnie jest komentarzy i to jest MOJA wina! Ponieważ nie piszę tak świetnych rozdziałów uczę się dopiero.
Jeszcze raz, chcę was przeprosić!!!!!!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Ogłoszenie parafialne

Jutro o godzinie 19.00 nowy rozdział!!!! Uwaga, będzie się w nim BARDZO dużo działo, więc... Naprawdę, nie miałam pomysłów, ale nie dawno przybyła mi wena i JEST! Jutro przepisuję i będzie git. Do jutra!!!!!!

wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 10 - Tęskniłaś?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
SZYBCIEJ ROZDZIAŁ!!!!!

Moje oczy stanęły. Strach zawładnął moim ciałem. Nie chciałam powtórki. I tak już zostałam skrzywdzona. Chciałam być pewna siebie. Nie chciałam się poddać. Okazać słabość, która w tym czasie nie odstępowała mi na krok. Przecież mnie nie znajdzie to czego mam się bać? Już trochę pewniej odpisałam mu:


Miałam daleko w dupie jak to zrozumie. Nie przejmowałam się nim, ani nikim innym. Ważna byłam tylko ja, bo na nikogo innego nie mogłam liczyć. Wszyscy wokół mnie zawiedli i to mnie najbardziej bolało. Życie przyprawia nam rogi, a chyba najbardziej mi. Za dużo już przeszłam, żeby dać się złamać. Czy kiedykolwiek wybaczę Harry'emu? Bardzo bym chciała, ale to nie jest takie łatwe. Jednego dnia być poszkodowaną na całe życie, a drugiego udawać, że nic się nie stało. Nie potrafiłabym. Usłyszałam dźwięk sms-a:

Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam opierającego się o samochód Justina. Myślałam że już go nigdy nie zobaczę. Z sekundę na sekundę coraz bardziej robiło mi się słabo. Uśmiechał się szyderczo, co dodawało mi ciarek.


- Aaaaa... - krzyknęłam gdy odczytałam kolejnego sms-a
Jak mnie znalazł? Przecież to nie możliwe, żeby w tak krótkim czasie kogoś znaleźć. On pracuje w FBI? Inaczej wytłumaczyć się tego nie da. Wpatrywałam się coraz bardziej. Nie mogłam nic dostrzec poza nim i ciemnością. Zasunęłam czarną zasłonę wzdłuż okna. Podeszłam pod moje miękkie łóżko i wygodnie się ułożyła. Wolno zamknęłam oczy i zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się ,,pełna życia''. Próbowałam zapomnieć. Szło mi to pomału, ale szło. Wstałam, zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się w strój, który bardzo mi się podobał.
Zeszłam na dół. Postanowiłam, że nie będę czekać na Harry'ego. Z nim zakończyłam już etap w swoim życiu. Był dla mnie nikim. Na początku myślałam, że może się zaprzyjaźnimy, ale wolał w inny sposób. Gdy tak rozmyślałam o Harry'm, zapomniałam o Amandzie, która nie wiadomo gdzie jest. Pewnie porwanie brunetki to sprawka Zayn'a. Oj porozmawiam sobie z nim dzisiaj... Wyszłam na dwór i zaczęłam iść do szkoły. Nie bardzo mi się spieszyło. Po 20 minutach weszłam do szkoły bez żadnych przeszkód, czyli mam na myśli Harry'ego. Mój wzrok zaczął szukać Zayn'a. Jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć. Zmartwiona powędrowałam pod moją szafkę, z której wyciągnęłam potrzebne książki na pierwszą lekcje. Już miałam wchodzić do klasy, ale zauważyłam Zayn'a opierającego się o jedną z szafek. Uśmiechnęłam się w duchu.
- No cześć, dawno my się nie widzieliśmy... Kopę lat.
- Nicole, co ty tu robisz? Przecież... - przerwałam mu w środku zdania
- Nie kończ! Wiem co chcesz powiedzieć. Przecież ty byłaś porwana przez dwóch typów których nasłaliście. Nie prawda? A z resztą co ja ci będę mówić. Przecież ty doskonale wiesz jak to było. Teraz mi grzecznie powiesz gdzie jest Amanda, rozumiesz, bo jak nie to nie ręczę za siebie. Więc ustalimy tak, spotkajmy się po szkole w parku. Tylko żeby nikt nas nie widział. Mam bardzo ważną wiadomość do przekazanie i nie chcę, żeby ktokolwiek ją słyszał, po za tobą. To do zobaczenia. - uśmiechnęłam się szyderczo i ruszyłam w stronę klasy.

* * *

Ostatni raz dzisiaj zabrzmiał dzwonek. Wyszłam z klasy i podążałam ku wyjścia. Gdy wyszłam na dwór poczułam silne ramiona oplatające moją talię.
- Spieprzaj stąd Harry! - odwróciłam się na pięcie i ujrzałam uśmiechniętego Justina?
- Niespodzianka! Stęskniłem się za tobą.
- Ja jakoś nie, więc się odpierwiastkuj, bo nie mam zamiaru, ani humoru z tobą rozmawiać. Po za tym mam sprawę do załatwienia, która nie może czekać!
- Ok, pod warunkiem...
- Pewnie... Jak zawsze musi być warunek!
- Jedna randka i dam ci DZISIAJ spokój. - podkreślił słowo dzisiaj
- Ok, ok ja już muszę spadać... Zaraz co ? Randka, przecież ja cię nie znam, ja cię nawet nie lubię!
- To poznasz i polubisz. Resztę wyślę ci w smsie. Do zobaczenie, kochanie.
Odszedł, nie dając mi dojść do głosu. Zdenerwowana szłam w stronę parku. Tak szczerze to bałam się tego spotkania, choć czułam tą pewność, którą miałam daleko w sobie i tą satysfakcję, dzięki niej mam nadzieję, że uda mi się wyciągnąć Amandę z tego bagna. Dochodziłam już do miejsca spotkania z Zayn'em. Obeszłam cały park, rozglądając się za nim, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Co on mi się tak dzisiaj ukrywa?
W końcu zauważyłam go w jednym z zakamarków tego parku.
- O jednak nie jesteś takim tchórzem, za jakiego cię miałam.
- A ty nie jesteś taką grzeczną dziewczynką, za jaką cię miałem, a teraz do rzeczy.
Sięgnęłam do plecaka. Wyciągnęłam z niego pistolet. Widziałam strach w oczach Zayn'a.
- Skąd ty to masz? - zapytał zdziwiony
-  Nie wspominałam, że mój tatuś pracował w policji? Przed śmiercią dał mi go. Miał mnie chronić, a ja miałam go używać tylko w niebezpieczeństwach.
- Co ty ode mnie chcesz?
- Ciekawe pytanie... Chcę żebyś uwolnił Amandę, nie wiem jak to zrobisz, ale dzisiaj wieczorem ma być u mnie w domu. Ty doskonale wiesz gdzie ona jest, więc... Jeśli nie ja tego mogę użyć!
- Nie zrobisz tego, jesteś zbyt słaba, ale ja tak. - wyciągnął z kieszeni pistolet
Ręce mi opadły z podziwu.
- Ty też tego nie zrobisz.
- Skąd ta pewność? - uniósł prawą brew
- Chyba nie chcesz trafić do paki?
- Ale przecież nikt by się nie dowiedział, że coś tobie zrobiłem, bo bym cię zakopał. Uwierz mam znajomości w policji...
- Ja też... Proszę cię wypuść Amandę!
- Już nie jesteś taka ostra!
- No... To jak? Wypuścisz?
- Nie! - odwrócił się i poszedł
- Jeszcze zobaczymy. - powiedziałam do siebie szeptem idąc w drugim kierunku
Zawróciłam, miałam nadzieję, że doprowadzi mnie do Amandy.

Perspektywa Amandy

Mimo, że polubiłam Luka nie chciałam tu zostawać. Chciałam wrócić do domu. Powymienialiśmy się numerami i gdy już stąd wyjdę może zaczniemy się spotykać... Kto wie... Czas pokaże.
- Luke, dlaczego nie mogę stąd wyjść?
- Skarbie, Zay... Znaczy ten kto cię sprzedał nie pozwolił cię wypuszczać, dopóki ktoś nie przyjdzie po ciebie. Do tego czasu masz zostać tutaj.
- Co ty powiedziałeś?
- Że masz tu zost... - przerwałam
- Nie to! Kto mnie sprzedał! To był Zayn prawda?
- Nie... Znaczy tak. Nie chciałem ci mówić, bo on zakazał. Amanda to jest zły człowiek, nie jest dla ciebie. Zrozum to...
- Nic nie muszę rozumieć. Ja to wiem... Jak on mógł tak mnie oszukać?

Perspektywa Nicole

Szłam, szłam, ale gdzie? W końcu Zayn zatrzymał się pod jakimś budynkiem. Schowałam się w krzakach żeby mnie nie mógł zobaczyć oraz to, że chciałam wszystko widzieć. O ile jest tu Nicole...  Uważnie wpatrywałam się w drzwi. Ktoś mu otworzył. Był to blondyn. Mulat wszedł do pomieszczenia i drzwi się zamknęły.

Perspektywa Amandy

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Luke poszedł otworzyć, ja za ten czas usiadłam na kanapie. Gdy usłyszałam głos Zayna szybko się wyprostowałam i zaczęłam panikować. Nie wiedziałam jak się zachować. Zrobiłam pierwszy krok, a potem kroki zamieniły się w bieg. Uciekałam by nie móc na niego spojrzeć, jeśli mnie znajdzie to trudno. Raz się żyje.
- Amanda, gdzie do jasnej cholery jesteś? - zapytał Zayn
Ukryłam się za zasłoną w salonie. Tak, wiem. Okropna skrytka. No, ale lepsze to niż nic... Zauważyłam przez zasłonę kogoś sylwetkę. Nawet dziecko by się domyśliło, że to Zayna. Powoli przybliżał się do mnie. Odsunął jednym zamachem ręki zasłonę i szeroko się uśmiechnął.
- Tutaj jesteś! - przybliżył rękę do mojego policzka
- Nie dotykaj mnie! Wiem co zrobiłeś! Jesteś ciotą i ty doskonale o tym wiesz.
- Powiedział ci? - od razu jego niegdyś czekoladowe oczy zamieniły się w czerń
- Ta... k - wyjąkałam
- Zabiję... - i pobiegł niczym torpeda
Biegł wzdłuż drewnianych schodów prowadzących na dół. Uczyniłam to samo, bo nie wiedziałam co chce zrobić, ale po jego ostatnich słowach na pewno nic dobrego.
Zauważył Luka stojącego w progu, podbiegł do niego i baaardzo mocno mu przywalił. 
- Zostaw go! Zaraz ja cię tak kurwa walnę i ciekawe czy cię nie będzie boleć! - wrzeszczałam
Okładał go pięściami z całej swojej siły. Krzyczałam by go zostawił, ale to nic nie dało. Musiałam użyć radykalnych trików.
- Jak przestaniesz to... - na te słowa Zayn zaprzestał bić - bo cię kurwa pocałuję...
- Może być... - powiedział uśmiechając się przy tym zadziornie
Wstał, więc powoli zaczęłam się przybliżać. Lekko przyciągnął mnie do siebie i pocałowałam go...

Perspektywa Nicole * kilka minut wcześniej * 

Siedziałam w krzakach. Przez kilkanaście minut siedziałam w tych krzakach. W końcu ciekawość wygrała. Nie wytrzymałam napięcia. Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Bez pukania weszłam do środka. To co zobaczyłam wstrząsnęło mnie i to mocno.
- Co tu się dzieje?

Oni się całowali!
__________________________________________________________________________

17 komentarzy = next
Dlaczego 17? Dlatego że w poprzednim rozdziale dodawane komentarze były tak za przeproszeniem z dupy. Wiedziałam, że dodawaliście te komentarze, bo chcieliście nowy rozdział. Ja to rozumiem i was za to kocham <3


poniedziałek, 16 czerwca 2014

Info...

Rozdział najpóźniej dodam w czwartek. Dodałam bym wcześniej, ale brak weny. Teraz mi ta wena przybyła. Ten rozdział będzie dość długi. Miałam rozłożyć go na dwie części, ale jednak zrezygnował z tego. Jeśli mi dobrze pójdzie pisanie, może dodam jutro.

Do zobaczenie. 

wtorek, 10 czerwca 2014

NIedługo...

Jeszcze 5 komentarzy DACIE RADĘ!
A tu macie kawałek rozdziału 10.

Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam opierającego się o samochód Justina. Myślałam że już go nigdy nie zobaczę. Z sekundę na sekundę coraz bardziej robiło mi się słabo. Uśmiechał się szyderczo, co dodawało mi ciarek.
- Aaaaa... - krzyknęłam gdy odczytałam sms-a 

POWODZENIA

niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 9

Czytasz = komentujesz!!!
Szybciej rozdział!!!!

Przestraszona czekałam na jakikolwiek ruch ze strony Justina. Brunet przybliżył się do mnie, ale zachował dystans między naszymi ciałami. Lekko wziął mnie za rękę i odepchnął od drzwi. Chciał zamknąć drzwi, ponieważ były na kod zabezpieczający musiał wystukać odpowiednie przyciski, aby drzwi nie mogły się otworzyć. Chciałam to wykorzystać, zapamiętać kod i gdy tylko nie będzie go w pobliżu uciec. Kątem oka spoglądałam na tabliczkę z cyframi. Zaczął przyciskać numery.
7931
7931
7931… Zapamiętać!
Pociągnął mnie za rękę i prowadził ku górze. Czy to był koniec mojego dziewictwa?  Tak bardzo się bałam, nie wiedziałam co mam robić. Krzyczeć, wyrywać się? I tak by to nic nie dało jest za silny. Weszliśmy do jego sypialni. Popchnął mnie na łóżko i zaczął delikatnie całować.
- Puszczaj zboczeńcu! - krzyknęłam
- Nie opieraj się to może nie będzie tak bardzo bolało.
- Ale ja nie chcę!
- Trudno…
Już miał ściągnąć moją bluzkę kiedy zadzwonił jego telefon. Miałam nadzieję, że to coś ważnego i będzie musiał wyjść.
- Hallo?
- To jest konieczne?
- Ok zaraz będę… - po tych słowach byłam wniebowzięta
- Jaka szkoda, ale muszę iść. Dokończy później. Wrócę za jakąś godzinę. Nie uciekaj, stąd nie ma wyjścia. Nawet jeśli udałoby ci się uciec to i tak cię znajdę i wtedy nie będę już taki miły. Dobranoc, Nicole… - te dwa ostatnie słowa szepnął i pocałował mnie w policzek
Wstał i wyszedł z pokoju. To był mój moment. Musiałam uciec. Już mi nikt w tym nie przeszkodzi. Czekałam tylko na zapalenie silnika samochodu i mogłam wyjść. Po pięciu minutach doczekałam się. Zeszłam na dół, przed wyjściem chciałam zostawić niespodziankę. Z szafki wyciągnęłam kartkę i zaczęłam pisać krótki list:

,, Gdy zaczniesz czytać ten list mnie już nie będzie. Jest mi tak strasznie przykro, ale nie dokończymy tego ani teraz ani nigdy, więc nie masz na co liczyć. Ja wracam do domu, a ty pocałuj poduszkę na dobranoc.”
                                                                                                                             Twoja Nicole

Z uśmiechem na twarzy podeszłam do drzwi. Musiałam przypomnieć sobie kod. Jak to było. 7…9…3…2? Wystukałam, niestety zły. Skup się Nicole jak to szło 7931! Teraz było dobrze. Drzwi się otworzyły a ja mogłam wyjść, bez żadnych przeszkód.
Było ciemno, szłam zaułkiem, zastanawiając się co będzie jeśli spojrzę Harry’emu w oczy. Zaczęłam przypominać sobie wszystko od momentu porwania. Ten strach, który nie odstępował mi kroku, to przerażenie gdy stałam na scenie, ten uśmiech, który mówił sam za siebie. Z czasem wszystko układało mi się do kupy.  Harry o wszystkim wiedział, chciał bym się bała?

Perspektywa Amandy

Ułożyłam się do spania, w ramionach Luka czułam się taka bezpieczna. Zamknęłam oczy i zaczęłam wspominać wszystko od początku. Byłam taka przerażona tym wszystkim, ale teraz jestem szczęśliwa. Nie powinno tak być, ale powoli zakochiwałam się w nim. Dla niego byłam ważna, nie byłam tylko kolejną do zaliczenia. Mógł mnie kupić ktoś o wiele gorszy, ale na szczęście się tak nie stało i powinnam skakać z radości.

Perspektywa Nicole

Już dochodziłam do znanych mi ulic. Na jednej z nich mieszkałam. Chciałam wygarnąć wszystko Harry’emu. Zauważyłam dom w którym ja i mój współlokator mieszkamy. Stanęłam przy wejściu i powoli otworzyłam drzwi. Ku mojemu zdziwieniu były otwarte. Weszłam do środka.
- Harry! Gdzie jesteś? – zaczęłam krzyczeć by mógł mnie usłyszeć
Usłyszałam kroki, więc próbowałam wymyślić jakiś tekst, aby zrobiło mu się chociaż trochę przykro z tego co zrobił.
- Nicole, co ty tu robisz? – zapytał zdziwiony
- Wróciłam nie cieszysz się? Domyśliłam się co zrobiłeś. Jesteś chujem. Rozumiesz? O mało co nie zostałam zgwałcona, ale tobie to na rękę. Zniszczyłeś mi życie! Myślałeś, że co? Że jak cię zobaczyłam wtedy w tym budynku to niczego się nie domyślę? Nie jestem taka tępa jak myślisz. Dlaczego ja mam cierpieć za twoje chore pomysły? Zniszczę cię tak samo jak ty mnie. Myślałeś, że do tej pory byłam wredna? Teraz będę taką zimną suką, że mnie nie poznasz. A i powiedz swojemu koledze, że gdy go spotkam to zabiję go moimi rękami i bądź pewien nie boję się ciebie. Może kiedyś tak, może kiedyś podobałeś mi się, ale to już koniec! –pobiegłam na górę wycierając łzy z oczu

Perspektywa Harry’ego

Dopiero teraz zrozumiałam jaką krzywdę jej zrobiłem. Jej wypowiedź naprawdę zabolała. Ona mi tego nie wybaczy. Pobiegłem za nią na górę. Zobaczyłem światło w łazience. Podszedłem tam, zacząłem pukać, ale ona nie odezwała się ani słowem, można było usłyszeć tylko cichy płacz.
- Nicole, proszę cię otwórz!
- Nie! Zrozum już wszystko skończone. Znajdę pracę i jak najszybciej się stąd wyprowadzę.
- Daj wytłumaczyć!
- Czy ty się słyszysz? Co ty chcesz wytłumaczyć?
Nie odpowiedziałem, bo nie wiedziałem co chcę jej powiedzieć. Wydusiłem z siebie tylko ciche przepraszam i poszedłem do łóżka. W końcu kiedyś wyjdzie z łazienki.

Perspektywa Justina

 Gdy wróciłem do mieszkania nikogo nie zastałem. Nie wierzyłem że Nicole uciekła, bo jak? Przeszukałem cały dom, ale nigdzie jej nie znalazłem. Wszedłem do kuchni i od razu zobaczyłem kartkę leżącą na stole. Przeczytałem to i złość ogarnęła całym moim ciałem.
A to suka. Uciekła!

Perspektywa Nicole

Dalej siedziałam w łazience. Zapłakana trzymałam chusteczkę i co kilka sekund przecierałam nią oczy. Usłyszałam dźwięk sms-a.

Psychol!


______________________________________________________________________________

Jak myślicie co odpowie mu Nicole? Tego dowiecie się w następnym rozdziale.
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ

środa, 4 czerwca 2014

Bla, bla

Na początku z całego serca dziękuję za 17 komentarzy. <3 To tak jakby moje marzenia się spełniły. 
A teraz coś smutnego jadę do Wawy na 2 dni, więc rozdział będzie w sobotę, albo w niedzielę.

Pozdrawiam 

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 8 cz.2

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
PRZYCZYNIASZ SIĘ DO POWSTANIA ROZDZIAŁU!!!!

Z daleka zobaczyłam Harry’ego opierającego się o framugę drzwi, rozmawiał z jakimś przystojnym chłopakiem. Jego wzrok padł na mnie, zaczął delikatnie przygryzać wargę. Cała się zaczerwieniłam, spuściłam głowę na dół.
Co on tu robił?
Dziwne, nie obchodziło go, że byłam porwana. Miał to w dupie. Dlaczego tu przyszedł? Czyżby wiedział, że tu będę?  Posłałam mu groźne spojrzenie, on zaś odesłał szeroki uśmiech…  Coś się w nim kryło. Ta tajemniczość, te oczy, które nie odrywały się od mojej osoby. Po chwili przyszedł jakiś mężczyzna i zaczęła się licytacja. Zaraz… Przecież oni mnie sprzedadzą, a ja stoję normalnie nie mogąc się ruszyć. Nie rozumiałam postawy Harry’ego, przecież jak mnie sprzedadzą to Harry mnie więcej nie zobaczy. Z czego on się cieszy? Stawka podnosiła się coraz wyżej. Już dawno przekroczyła  500.000. Nie wiedziałam co mam robić. Pozostała  tylko ucieczka, ale w butach, które mają 20 cm wysokości daleko nie pobiegnę. Poddałam się. Nie miałam szans na cokolwiek.
- Sprzedana za 1.200.000 przez Justina.
Oglądałam się po całej Sali, szukając chłopaka, który mnie kupił. Nie musiałam długo szukać, ponieważ szedł w moim kierunku. Był to kolega Harry’ego, z którym rozmawiał przy wejściu. Wszedł na scenę i wziął mnie na ręce.
- Teraz jesteś moja.
Zaczęłam się wiercić, krzyczałem, aby mnie puścił. Wszystko na marne. Wyszliśmy z obskurnego budynku. Posadził mnie na przednim siedzeniu. Zdziwiłam się, bo nie w bagażniku z zaklejonymi taśmą ustami.

Perspektywa Harry’ego

Wszystko szło po moim planie. Nawet się nie spodziewałem, że to tak wyjdzie.
Na początku miała być tylko Amanda. Powód? Zayn był wściekły, dlatego że powiedziała mu cytuję;
- Kurwa Zayn, przestań mnie podrywać. Jesteś okropny! Myślisz, że wszyscy się ciebie boją, a tak nie jest!
Tym oto tekstem Amanda miała przejebane. Zayn załatwił takich typów i oni mieli porwać Amandę, potem sprzedać ją jakiemuś facetowi. Posiedzieć tam kilka dni i wrócić. A później okazało się, że i Nicole wybiera się  do Amandy. To czemu miałem nie skorzystać? Miała nauczkę. Najlepsze jest to, że gdy ktoś ją kupi, może przez  kilka dni robić z nią co chce, a wtedy zatęskni za mną. Już nie mogę się doczekać kiedy mnie zobaczy!

Perspektywa Amandy

Byłam przerażona. Zostałam sprzedana jakiemuś chłopakowi, który nie był ode mnie wiele starszy. Nie wyglądał na strasznego, był całkiem słodki. Zawiózł mnie do wielkiego domu, otworzył przed wejściem drzwi, bym mogła wejść nie podnosząc ręki, aby otworzyć drzwi. Był to prawdziwy dżentelmen. Miałam nadzieje, że Nicole też się taki trafił. Ciekawiło mnie czy zostanę w tym domu na zawsze. Czy już nigdy nie będę wolna? Wątpię żeby Zayn przyszedł. Strasznie się z nim pokłóciłam i pewnie w ogóle nie wie co się ze mną dzieje.

Perspektywa Nicole

Weszliśmy do olbrzymiego domu. Podłoga lśniła czystością. W salonie dominowała biel, zaś za drugim miejscu znajdowała się czerń. Te kolory doskonale ze sobą współgrały. Moje rozmyślenia przerwał Justin … Tak chyba miał na imię.
- Powiem ci kilka zasad. Będziesz spała ze mną na górze. Nie próbuj uciekać, bo to grozi czymś złym dla ciebie, a wręcz przeciwnie dla mnie, więc radzę tego nie robić.
- Tak jest. Nie będę uciekać. A mogę się coś ciebie zapytać?
- Nie! – prychnął niezadowolony
- Ok. Skąd znasz Harry’ego?
- Chyba coś powiedziałem!
- Powiedz mi tylko to, będę grzeczna i nie będę uciekać, ale powiedz mi skąd znasz Harry’ego?
- Coś za coś, kochanie… – no drugi Harry się znalazł. Kolejny szantażysta
- Już wiem co was łączy! A powiesz mi ,, za darmo ‘’?
- Niech się zastanowię… Nie!
- Pieprz się! – warknęłam do niego
- Z miłą chęcią. – pociągnął mnie za rękę - No to chodź się pieprzyć.
- Dobra, żartowałam. Tylko proszę nie to!
- Ja też żartowałem, chciałem zobaczyć jak zareagujesz. Wiem, że jesteś dziewicą, ale nie wiedziałem, że tak się tego boisz.
- S…Skąd to wiesz?.
- Za dużo pytań… Jesteś strasznie ciekawska! - Już się zamknęłam
Ciekawe co z Amandą. Czy też ma tak zaborczego chłopaka jak ja?
W tej chwili tęskniłam za Harry’m.

Perspektywa Amandy

Przy nim było mi całkiem fajnie. Nie traktował mnie jak własność. Starał się być miły. Gdybym miała wybierać pomiędzy nim, a Zayn’em. Wybrałabym jego. Jest zupełnie inny niż Zayn. Jest czuły i otwarty. Dowiedziałam się, że ma na imię Luke. To takie piękne imię, tak bardzo pasuję to jego osobowości. Myślałam, że trafię na jakiegoś zboczeńca, któremu tylko jedno w głowie.

No cóż… Pomyliłam się

Właśnie oglądałam z Lukiem horror. Był naprawdę straszny. Praktycznie przez cały film tuliłam się Luka, albo zasłaniałam oczy kocem, blondyn tylko śmiał się za każdym razem gdy to robiłam. Czułam się bezpieczna.
Za oknami było już ciemno. Zegar wskazywał 23.59. Najlepsza pora by iść spać. Tylko gdzie?
- Luke, gdzie ja będę spała?
- Na górze. Chodź zaprowadzę cię. – wziął moją rękę i lekko pociągnął, na znak bym szła za nim
Otworzył drzwi, a moim oczom ukazał się mały, elegancki pokoik. Bałam się spać tu sama, nie dość, że oglądałam mega straszny film to była jeszcze burza. Westchnęłam.
- Co się stało? Nie podoba ci się?
- Coś ty… jest piękny. Tylko ja tu nie zasnę. Po co włączyłeś taki straszny film?
- Haha… Jesteś bardzo delikatna. Jeden nie właściwy krok może cię zranić.
- Taka już jestem… - po raz kolejny westchnęłam
- Jeśli chcesz możesz spać ze mną i obiecuję nic ci nie zrobię.
- Dziękuję. – podeszłam do niego i go przytuliłam

Perspektywa Harry’ego

Jakoś pusto było bez Nicole. Na pewno teraz nie ma łatwo z Justinem. On jest wredny, a gdy ktoś jest wredny w stosunku do Nicole, ona staje się jeszcze bardziej wredna. Justin może nieźle jej nakopać. Nagle zadzwonił telefon.
- Halo!? – powiedziałem do słuchawki
- Cześć Harry! – mama – przekaż Nicole, że zostaniemy jeszcze tydzień. Sprawy się pokomplikowały. Sam rozumiesz…
- Dobrze poradzimy sobie. – rozłączyłem się
Czyli jeszcze półtora tygodnia. Oj… Nicole zatęskni za Harry’m.

Perspektywa Nicole

Zbliżała się pierwsza w nocy, czyli już dawno powinnam spać. Tego się najbardziej obawiałam. Będę musiała z nim spać. Nie! Oddałabym wszystko tylko nie to.
- Nicole, chodź do spania, bo już jest późno. – zawołał
Musiałam wymyślić pretekst.
- Eeee… Muszę się jeszcze umyć!
Weszłam do łazienki, zamknęłam się i zaczęłam obmyślać plan ucieczki. Zaczęłam od sprawdzenie okien w łazience. Zamknięte! Może po prostu wyjdę drzwiami? Wyszłam z łazienki i podążałam korytarzem. Dotarłam do drzwi wejściowych.
Teraz albo nigdy!
Ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte, postawiłam pierwszy krok, ale kolejnego nie udało mi się zrobić.
- Stój! Co ci kurwa mówiłem! Wiesz co cię teraz czeka?

Gwałt.
______________________________________________
Pod ostatnim rozdziałem było tylko 5 komentarzy. Uwierzcie, codziennie wchodziłam na bloga i patrzyłam czy nikt nie dodał nowego. Jeśli nie widzę różnicy odechciewa mi się pisać, bo po co?
Dlatego
12 komentarzy - nowy rozdział

...

Możliwe, że dziś nowy rozdział, ale jak nie dziś to na pewno jutro.
Jak myślicie kogo Nicole zobaczy?