PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!!!
Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Spodziewałam się
wielu rzeczy, ale to przerosło moje oczekiwania. Zayn był jak zakazany owoc,
niby słodki, ale zakazany. Zszokowane miny obecnych były bezcenne. Groźne
spojrzenia Zayn’a, zaczerwieniona Amanda i jakiś chłopak, który leżał na
ziemi prawie nie przytomny. Chyba tak
samo jak ja nie spodziewali się takiego obrotu spraw.
- To może ja was zostawię. Nie chcę się wtrącać… Amanda jak
już skończycie się lizać to wyjdź na dwór, będę czekać! – zażartowałam
Brunetka tylko kiwnęła głową, a ja wyszłam na wcześniej
wspomniane miejsce. Czekałam pod wysokim drzewem nieopodal domu, Powoli
zaczynało się robić ciemno. Byłam zmęczona. Cały dzień na nogach może zmęczyć
człowieka.
Nie rozmawiałam z Harry ’m już jeden dzień. Nawet zdania z
nim nie zamieniłam. Zranił mnie i to tak bardzo. Mówi się, że trzeba żyć
teraźniejszością i nie myśleć o przeszłości . Tylko, że ja nie mogę. Nie mogę
zapomnieć, jaką krzywdę mi wyrządził. Może kiedyś w niedalekiej przyszłości mu
wybaczę, ale czas nie uleczy ran. To zawsze będzie się ciągnąć w moim życiu.
Nieważne ile będę miała wtedy lat… Ale może trzeba to wyjaśnić i zakończyć tą
wojnę, która bezustannie trwała pomiędzy nami. Jesteśmy już prawie dorośli, ale
nie zachowujmy się jak dzieci.
Tymczasem minęło już kilka minut od kiedy wyszłam z domu. Z
sekundę na sekundę robiło mi się coraz zimniej. Złapałam się za ramiona i
delikatnie pocierałam zimne miejsca. Nagle poczułam silne ręce dotykające moją
talię.
- Pamiętasz co mi obiecałaś?- szepnął
Byłam w 100% pewna, że to był Justin. Jego głęboki głos,
który czasem przyprawiał dreszcze i woń perfum, którą można wyczuć z kilometra.
- Nie, nie pamiętam! Odpierdol się ode mnie, bo inaczej
zacznę krzyczeć, a uwierz mi potrafię bardzo głośno.
- Oj, skarbie wierzę ci, ale możemy to sprawdzić w łóżku. Co
ty na to?
- Zboczeniec… -prychnęłam
- Tak wiem, mówiłaś już to z tysiąc razy.
- I dalej będę mówić, o ile nie dasz mi spokoju!
- Dobrze nie kłóćmy się, przyszedłem do ciebie po coś
innego. Pójdziesz ze mną na randkę?
- Hahaha… I może frytki do tego.
- Nicole, proszę cię tylko o jedną randkę. Muszę ci coś
ważnego powiedzieć. Obiecuję, że to nic związanego z seksem. Nawet nie będę
próbował. Jeśli chcesz mogę coś podpisać, żebyś tylko się zgodziła.
- Skoro tak ładnie prosisz… No dobrze pójdę.
- Jutro o 19.00. Przyjadę po ciebie, tylko nic nie mów Harry’emu.
- Ok… To do zobaczenia.
- Żegnam, kochanie. – puścił mi oczko i odszedł
Jak można tak szybko się zmienić. Na początku wrednym
dupkiem, potem słodkim chłopakiem, a na koniec znowu dupkiem. A mówią, że
kobiet nie da się zrozumieć… Czemu ja się zgodziłam. Jestem taka naiwna. Zrobił
maślane oczka i uległam . Jestem taka słaba… W końcu usłyszałam trzask
otwierających się drzwi. Amanda wybiegła i zaczęła się rozglądać. Gdy już mnie
zobaczyła, podbiegła do mojej osoby i próbowała się wytłumaczyć z wcześniejszej
sytuacji.
- Nicole, to nie było tak jak ty myślisz.
- To opowiedz mi jak było.
- Dobrze, ale nie tutaj. Tylko nie wiem czy mogę już wyjść z
tego piekła, więc uciekajmy zanim ktokolwiek mnie zobaczy.
I pobiegłyśmy boczną uliczką. Dobiegłyśmy do parku i usiadłyśmy na
drewnianej ławce.
- Gdy dowiedziałam się, że porwanie było sprawką Zayn’a…
- Ha, wiedziałam! – krzyknęłam przerywając jej
- No, wpadłam w gniew i jak on przyszedł to mu wszystko
wygarnęłam, a potem on się wściekł i poszedł wkopać Luke’owi, chciałam ich
zatrzymać, bo lubię Luke’a, a resztę historii już znasz.
- Polubiłaś porywacza?
- No…
- U mnie też nie jest lepiej. Mój porywacz zaprosił mnie na
randkę i się zgodziłam.
- Haha… Dobre, a teraz na poważnie.
- No, przecież cały czas mówię prawdę! – oburzyłam się
Z uśmiechniętej Amandy, przyjaciółka zmieniła się na
zszokowaną dziewczynę.
- To życzę powodzenia.
Zakończyłyśmy naszą rozmowę uściskiem, a następnie
rozeszłyśmy się w swoje strony. Po 15 minutach dotarłam do domu. Zauważyłam w
kuchni zapalone światło. Zgadywałam, że tam był Harry. Weszłam do mieszkania i
od razu pobiegłam na górę. Do końca wieczora leżałam na łóżku, a kiedy już mi się
znudziło to zajęcie poszłam spać.
Nazajutrz wstałam o 7.00. Już zdążyłam się przyzwyczaić do tak
wczesnego wstawania. Pospiesznie wyszłam z łóżka i z ubraniami udałam się do
łazienki. Gdy już byłam gotowa, zeszłam do kuchni, by spożyć śniadanie. Zegar
wybił 7.40. Czas do szkoły!
Nie wiem czemu, ale byłam szczęśliwa, choć nie miałam
powodów. Może to… dlatego że Amanda już będzie w szkole. Będę miała z kim
rozmawiać, a nie sam jak palec stać w pustym szkolnym korytarzu.
W progu budynku przywitał mnie Conor.
- Nicole… Jutro jest u mnie imprezka. Przyjdziesz? Nie
przyjmuję odmowy.
- Nie wiem…
- E, e, e nie ma. Przyjdzie całą szkoła, a przecież gwiazdy
wieczoru nie może zabraknąć.
- Przestań, bo się zarumienię. –zaśmiałam się – Co masz na myśli,
że cała szkoła przyjdzie? Harry też?
- Tak. Jak cała szkoła to cała.
- Zastanowię się.
- Nicole, musisz przyjść, bo jak nie to odwołuję imprezę.
- Czyli taki warunek dajesz? No dobrze przyjdę.
Brunet uśmiechnął się, co dodawało mi otuchy. Dziś randka z
Justinem, a jutro impreza u Conora. Mam zapięty grafik.
Na końcu korytarza zauważyłam Amandę. Miałam jej coś ważnego
do powiedzenia.
- Amanda! – wrzasnęłam
- Co! – powiedziała równie głośno
- Wiem jak dać nauczkę Harry’emu i Zayn’owi.
- Mów! – rozkazała
- Jest impreza u Conora. – przytaknęła – Więc zrobimy sobie
taką wojnę chłopaki kontra dziewczyny. Oni nie będą oczywiście o niczym
wiedzieć.
- Już sobie to wyobrażam… Ja i ty kontra Harry i Zayn.
Wygramy to w dziewczynach siła!
- Będziemy ich upokarzać na każdym kroku. Nie damy im
spokoju.
- Idę na to. Nie wiedzą jak to jest być poniżanym.
* * *
- Wychodzę! – krzyknęłam
Harry nie przejmował się czy wychodzę, czy jestem w domu.
Siedział godzinami przed telewizorem i nic go nie obchodziło. Gdy wyszłam na
dwór w oczy wpadł mi czarny samochód, a
w środku uśmiechniętego Justina. Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy.
- No, więc gdzie mnie zabierasz?
- Powiedzmy, że to niespodzianka.
- Proszę, zdradź chociaż szczegóły. Jestem strasznie
ciekawska.
- To zauważyłem… No dobra. Jedziemy do restauracji.
- Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę. – zaśmiałam się
Dojechaliśmy na miejsce. Rzeczywiście! Stanęliśmy pod
wspaniałym budynkiem z napisem restauracja. Nie spodziewałam się tego po nim.
Myślałam, że zabierze mnie do jakiejś meliny, a tu takie zaskoczenie.
Wyszedł z samochodu, następnie okrążył samochód i otworzył
mi drzwi. Starałam się wyjść z klasą, ale oczywiście musiałam się potknąć. Chłopak
lekko się zaśmiał, na co ja walnęłam go łokciem. Weszliśmy do eleganckiej restauracji
i zajęliśmy stoliki obok okna.
- O czym chciałeś mnie poinformować?
Moje pytanie przerwała kelnerka, która śliniła się na widok
mojego partnera. Fakt, brzydki to on nie jest.
Gdy zamówiliśmy swoje dania mogłam usłyszeć odpowiedź.
- Więc… Wyjeżdżam, nie wiem na ile, ani ile tam będę.
- Naprawdę? – powiedziałam uradowana – Znaczy, och naprawdę?
– dodałam bardziej smutno
- Tak, dlatego chciałem się z tobą pożegnać .
- Jaki ty jesteś kochany. Uwierz mi nie będę za tobą
tęsknić, ups znaczy będę … - poprawiłam się – Kiedy wyjeżdżasz?
- Już jutro.
- U… Jak mi przykro. – próbowałam ukryć radość
- A najgorsze jest to, że nie wiadomo kiedy dokończy to co
zaczęliśmy u mnie w domu.
- Co ty to jest najlepsze!
Kiedy kelnerka przyniosła zamówienie, zabraliśmy się do
jedzenia. Przy tym rozmawialiśmy, śmialiśmy się i robiliśmy inne głupie rzeczy.
Nie było najgorzej, przeciwnie było całkiem fajnie. Nie wliczając docinek
Justina dało się przeżyć.
Stanęliśmy obok samochodu, bo Justin chciał bym go
pożegnała, więc przybliżyłam się i pocałowałam go w policzek. Biedak, liczył na
coś więcej. Niestety, nie ze mną. Odjechaliśmy i tak skończyła się nasz
przygoda. Być może jeszcze się kiedyś spotkamy. Nawet było mi go szkoda, w
maleńkim nie zauważalnym gołym okiem stopniu. W domu przywitała mnie ciemność.
Nawet mała lampka się nie paliła. Sprawdziłam na zegarze godzinę. Była 23.49.
Czyżby Harry już spał? Byłam zmęczona, więc też postanowiłam tak zrobić.
Poszłam do łazienki, by się umyć, a potem powędrowałam do łóżka. Położyłam się
wygodnie i zaczęłam myśleć o jutrzejszej imprezie. Harry dostanie nauczkę,
jeszcze nie wiem jaką, ale ją dostanie. Może jeszcze dzisiaj? Nagle mnie
olśniło, natychmiast wstałam i udałam się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki opakowanie
bitej śmietany, wróciłam na górę, i podeszłam do łóżka śpiącej królewny.
Popryskałam nos, usta, obie ręce i kawałek włosów.
- Do twarzy ci w niej. – szepnęłam, nie chcą budzić bruneta
Udałam się do łóżka, by się położyć i odpłynąć w krainę
morfeusza.
Następnego dnia obudziłam się jak zwykle o tej samej godzinie,
bo budzik nie dawał mi nigdy spokoju. Miałam już wychodzić z pokoju, ale
zobaczyłam, że Harry się budzi. Takiego przedstawienie nie mogłam ominąć. Wstał
i poszedł do łazienki. Po 5 minutach wyszedł z niej z czystą twarzą i nawet nie
odezwał się do mnie słowem. Dziwne? On nigdy taki nie był. Zdziwiona zbliżyłam
się do szafy, by wyciągnąć ubrania na dzisiejszy dzień. Poczułam dłonie chwytające
mój brzuch. Odwróciłam się i ujrzałam Harry’ego z tubką bitej śmietany. Tak
samo jak ja popryskał mi całą twarz.
- Nicole, proszę cię, wybacz mi.
- Nie! – powiedziałam bez zawahania
- Ile razy będę musiał cię jeszcze przepraszać?
- Do skutku! Jak ja mam ci wybaczyć, przecież dzięki tobie o
mało co nie zostałam zgwałcona. Zrozum nie da się tak szybko.
- Dobra, poczekam, ale nie wieczność. W końcu kiedyś
pękniesz.
- Hahaha… Wątpię. – odepchnęłam go i poszłam do łazienki się
umyć, a potem się ubrać
Udałam się do szkoły na piechotę. Dzisiejszy dzień był dla
mnie ważny. Bo to dzisiaj mam dać nauczkę Harry’emu. Omówiłam z Amandą plan
działania, a po za tym w szkole nie działo się nic ciekawego. Lekcje, nudy,
nudy i nudy. Po zakończonych zajęciach wróciłam do domu.
* * *
Z Amandą pojechałyśmy pod dom Conora. Wysiadłyśmy z samochodu
i podeszłyśmy do drzwi. Conor błyskawicznie nas zauważył i przyjął jak to miał
w zwyczaju z wielkim uśmiechem na twarzy. W oddali zauważyłam Harry’ego i Zayn’a.
Cóż…
Zabawę czas zacząć!
____________________________________________________________________________
1. Na początku chciałam was z całego serca przeprosić za to,
że nie dodałam rozdziału w wyznaczonym terminie. Sprawy się pokomplikowały.
Proszę, was zrozumcie.
2. Jak wam podoba się
szablon? Wykonałam go ja, więc proszę o
odpowiedź, no jeśli nie mogę go zmienić.
3. Czuję, że was zawiodłam. Coraz mnie jest komentarzy i to
jest MOJA wina! Ponieważ nie piszę tak świetnych rozdziałów uczę się dopiero.
Jeszcze raz, chcę was przeprosić!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ